niedziela, 15 stycznia 2012

Nie zawracajcie mi gitary!

Zamówienie dla bardzo fajnego gościa grającego w zespole... W zespole :) Na gitarze basowej. Długo korespondowałyśmy w megatajności z jego żoną, aby ustalić, jaką gitarę mam upiec. I naprawdę fajnie mi się ją robiło :) Obdarowany mało nie zemdlał na widok tortu (tak mi wyznał ;) A ja się cieszę!



Supertort

Niestety, to nie jest mój pomysł. Wypatrzyłam go na fantastycznej stronie thecakegirl. Która jest rewelacyjna i której okropnie zazdroszczę talentu.

No, ale tak czy siak – mamy wrocławskiego supermena ;) Jubilat podobno mało nie zemdlał, kiedy zobaczył tort. Chyba do dzisiaj nie rozumie, dlaczego akurat taki dostał… ;)



Zdjęcia oczywiście zrobiła Luiza :) Która była również konsumentką supermena. I dosłownie, i w przenośni ;) A dzięki jej uprzejmości mam także fotkę środka (na zdjęciu objedzony jubilat):


sobota, 14 stycznia 2012

Lalunia. Reaktywacja

Lubię ten tort i myślałam, że robienie go kolejny raz będzie samą przyjemnością. No i byłoby, gdybym nie użyła gotowej masy cukrowej (do lepienie figurki). Masa okazała się strasznie plastyczna i wolno zastygała. W związku z tym z normalnej, szczupłej baletnicy zrobiła się baletnica kluseczka! Byłam załamana... Nigdy więcej kupnej masy cukrowej!



Nowością w laluni były włosy. Jakoś takie bardziej kręcone.




Na szczęście balerina była pyszna. Zjedzono nawet baletki :) A dziecko pękało z dumy, że ma baletnicowy tort!


Umiarkowanie straszny tort

Kiedy koleżanka poprosiła mnie o tort z Godżlillą - na roczek córeczki, pomyślałam, że to żart :) Z pięć razy upewniałam się, czy nie zmieniła koncepcji... Ale nie! Prawdę mówiąc – nieźle się przy nim umordowałam. I im dłużej go robiłam, tym mniej byłam z niego zadowolona. Jakiś... mało straszny mi się wydał.



Z tyłu godżilla podobała mi się bardziej:


No i zakładam, że była... dość sympatyczna ;)




No i miała oryginalne imię :) Na cześć jubilatki!