Tort, który jest wspomnieniem moich styczniowych urodzin. To efekt fascynacji tortami ruffle, czyli niejako oklejonych wstążeczkami. Dość prosty w wykonaniu, chociaż pracochłonny. A róże lepiłam, rozmawiając z koleżanką. Tak nam było kwieciście ;)
Witam! Proszę pozwolić, że dodam Pani bloga do mojej zakładki "inspirujące blogi". Tyle inspiracji! Przepiękne cuda! Nie śmiem nawet zapraszać na swojego raczkującego bloga, więc po prostu pozdrawiam! :) Jestem naprawdę pełna zachwytu i mam nadzieję, że kiedyś też będę potrafiła stworzyć takie śliczne cudeńka.
olśniewający...jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńEwa
Witam! Proszę pozwolić, że dodam Pani bloga do mojej zakładki "inspirujące blogi". Tyle inspiracji! Przepiękne cuda! Nie śmiem nawet zapraszać na swojego raczkującego bloga, więc po prostu pozdrawiam! :) Jestem naprawdę pełna zachwytu i mam nadzieję, że kiedyś też będę potrafiła stworzyć takie śliczne cudeńka.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło i ja też zamierzam panią śledzić w takim razie :)
OdpowiedzUsuń